Praźródła antysemityzmu tkwią w europejskiej ciemnocie i nigdy stamtąd nie wyszły. Mówię to na przykładzie kocopałów Kłopotowskiego. Można by „showmana” zbesztać, ale szkoda czasu. Rozwijająca się od wieków irracjonalna wrogość do Żydów jest chronicznym schorzeniem europejskiego „umysłu”, od którego do dziś nie dało rady się uwolnić.
O kolejnych fazach „formatowania” antysemityzmu wiadomo wszystko. W dawnych czasach oskarżano Żydów o zabicie Jezusa, kontakty z diabłem & czarownicami, rozsiewanie dżumy, zatruwanie studni; maca - dzieci, profanacja hostii etc. - znane bzdety. W czasach nowszych (protokoły) doszło do tego przekonanie o „żydowskiej wszechwładzy”.
Aktualny kryzyz ekonomiczny na świecie, World Trade Center, wojna w Afganistanie i w Iraku - wszystko „robota Żydów”, podobnie jak dawniej kolonializm, niewolnictwo, imperializm, metro w NYC, hitleryzm, którego nie byłoby bez „żydokomuny”. No i komunizm, którego bez Żydow nie dałoby się zainstalować w Rosji, a po drugiej światówce m.in. w Polsce.
Żydzi od zawsze odznaczali się wykształceniem (chłopcy i dziewczynki (!) musieli uczyć się czytać etc. - z powodów religijnych). W księgach judaistycznych przechowała się wiedza antyczna, wytępiona przez kościół w Europie. Bez Żydów nie dałoby się rozwijać miast i gospodarki, co rzecz jasna budziło wobec nich zawiść i nienawiść „zwykłych ludzi”.
Mówiąc skrótowo: we wczesnym Średniowieczu np. w Hiszpanii Żydzi należeli do elity społecznej, co skończyło się debilnymi „oskarżeniami” i świętą inkwizycją. Podobnie zbrodniczy „scenariusz” (eksterminacja + rabunek) powtarzał się następnie w Europie przez setki lat, łącznie z Holokaustem. Oczywiście teraz powtarza się już tylko - jako farsa.