Eli Barbur Eli Barbur
103
BLOG

ZIEMIA KRÓLOWEJ MAUD (6)

Eli Barbur Eli Barbur Kultura Obserwuj notkę 1

 

ZIEMIA KRÓLOWEJ MAUD (6)
 
Zawsze gdzieś na świecie
  jest już po godzinie 17.
                   (napis w barze)
 
Słońce waliło od samego rana po byku i zgiąłem z przyssaniem puszkę po piwie, i rzuciłem ją w rozwianą palmę. Zepchnąłem płaskodenną łajbę na wodę i stojąc boso pośrodku na rozkraczonych nogach, wiosłowałem dwustronnym pagajem z całej siły, aż się zmachałem i dałem łajbie dryfować z powrotem do brzegu. Miałem teraz takie poczucie ulgi w środku, gdy możesz się upić od rana i piwo nie smakuje ci jak spirytus; nie ma jak pierwsze piweczko dnia, myślałem, pierwszy łyk, który smakuje słono od morskiej soli na mordzie.
 
Iga siedziała koło mnie na piachu, obejmując kolana rękami. Miała fantastycznie piegowate plecy i przygryzała włosy, które wiatr zwiewał jej na twarz, i to był dokładnie jeden z tych momentów, gdy jesteś zakochany w kobiecie. Objąłem ją za nagie ramiona i wzdrygnęła się całym ciałem; zacząłem całować ją po twarzy i nie mogłem przestać, i było robione na serio; przez cały czas na nią patrzyłem, a ona patrzyła na mnie, i nagle przyciągnęła mnie za szyję.
 
- Kobiety latają za swoimi facetami - powiedziała.
- Zachęcam do dalszej znajomości - powiedziałem.
- Żadną miarą nie mogę tego pojąć - powiedziała.
 
Szedłem po spalonej na słomę trawie i czarny latawiec z trupią czaszką wisiał w górze na luźnym szpagacie. Zobaczyłem dwupłatowiec z transparentem España-82 nad stokiem z zakurzonymi kaktusami i na półce skalnej dwóch punków z zielono-rudymi irokezami łaziło z wiskaczami. Powtarzały mi się przekazy; wozy kolejno skręcały w dół, jak na zwolnionych obrotach. Baba w czerni grabiła klomb. Czułem na twarzy wiatr od morza i sól miałem nawet za uszami.
 
Poczucie przestrzeni przeniosło się na pierwszy plan.  Wygolony na zadzie wielki kundel, drapiący się w kroczu, wyglądał jak po eksplozji nuklearnej. Wygasili latarnie na bulwarze - facet z wiadrem na kierownicy skutera rozklejał na parkanie wielkie postery SF reklamujące Festival de Cine Fantástico, który po raz pierwszy wystartował w 1968. i co rok odbywa się w Sitges wczesną jesienią.
 
Szedłem między białymi domkami z doniczkami i łopotała bielizna na sznurach, i wydało mi się nagle, że niebo łączące się z morzem, dostaje szału.  Zobaczyłem profesora w kapeluszu z wpiętymi sztucznymi robalami - z zieloną parasolką i wędką na ramieniu - przeglądał El Pais przed kioskiem i spytałem o rybostan, ale powiedział, że dziennik ukazał się po śmierci generalissimusa, i teraz zaczęli wydawać go też w Barcelonie.
 
Dwie Murzynki jechały środkiem po asfalcie, nucąc No woman no cry Boba Marleya i potem postawiły rowery przed hostelem, w którym mieszkałem. W recepcji pachniało świeżo parzoną kawą - mikrokobita z końskim zgryzem i w rogowych okularach wpisywała Murzynki do monstrualnej księgi gości. W pokoju wyjąłem piwo z lodówki i włączyłem tv Mundial - Polacy wciąż remisowali 0:0.
 
Przypomniałem sobie, jak w nocy Dobrowit obwiniał komuchów za swoje nieudane życie, i pieprzył o posłannictwie inteligencji z Europy wschodniej. Pomyślałem, że nasze rozmowy zaczynają coraz bardziej przypominać emigracyjny bełkot w Wonderful Copenhagen, wtenczas jak zlądowałeś tam po 68. i jeszcze nie wiedziałeś, że nostalgie luzować się będą w twoim życiu co dziesięć lat; masz jakieś fajne plany na dziś? - usłyszałem teraz w telefonie głos Igi i mieli jak raz próbę w letnim kinie, i umówiliśmy się na później.
 
- Wiem wszystko - powiedziała dziewczyna.
- Za wcześnie o tym mówić - powiedziałem.
- Ja wiem swoje - powiedziała dziewczyna.
 
Więc potem chyba stałem na przejściu, czekając, aż zmienią się światła, i cały czas o niej myślałem; wiatr od morza podwiewał afisze z niemych filmów SF na ścianach knajp. Zobaczyłem ją z daleka i odwróciła się na niklowanym stołku barowym, zakładając nogę na nogę; pochylona do przodu z uśmiechem, patrzyła bokiem - długie, nieruchome spojrzenie - wiatr obciągał na niej sukienkę, albo to były jakieś odblaski i odwróciła głowę powoli, gdy pocałowałem ją w plecy.
 
Facet na rogu zdejmował reklamę pontonów Zodiac - 20 węzłów na godzinę - którymi arafatowcy z kałachami przeprawiali się do północnego Izraela w celach turystycznych. Na kei chłopaczki z kolorowymi deskami surfingowymi spychali się do wody i gruby przystaniowy z trapezem na biodrach przyciągnął mi wózek z łajbą 420. Odwinąłem żagiel z masztu i zjechałem tym wózkiem po betonowej pochylni, i przystaniowy pomógł mi zdjąć łajbę i postawić ją na wodzie.
 
Czterech ciemnoskórych facetów z dredami piło wiskacza w starym odkrytym jeepie z muszelkowym sercem na masce silnika i ładowali reaggy Boba Marleya, wystukując rytm kamieniami na butelkach. Pod natryskiem profesorek miotał się, odchylając worowate szorty, bo mu się robił balon nad piszczelami. Cdn
@
Opowiadanie Ziemia Królowej Maud pierwotnie ukazało się w izraelskim roczniku literackim „Akcenty-1990” i w 1996 roku w Polsce w tomie moich opowiadań pt. TEN ZA NIM. Obecna wersja jest nieco przeredagowana, eb.
@
http://www.youtube.com/watch?v=jGqrvn3q1oo
 
 
 
 
 
Eli Barbur
O mnie Eli Barbur

STARAM SIĘ GADAĆ DO RZECZY. Opublikowałem powieści „ GRUPY NA WOLNYM POWIETRZU ” (Świat Literacki, W-wa 1995 i 1999) i „ STREFA EJLAT ” (Sic!, W-wa 2005); tom opowiadań ” TEN ZA NIM ” (Świat Literacki, W-wa 1996); ” WZGÓRZA KRZYKU” (Świat Literacki, W-wa 1998) - zbiór reportaży i wywiadów zamieszczanych w latach 90. w GW i tygodniku Wprost; „WŁAŚNIE IZRAEL” (Sic!, W-wa 2006) - wywiad-rzeka o Izraelczykach.  “ TSUNAMI ZA FRAJER. Izrael - Polska - Media” (wyd. Sic!, W-wa 2008) - zbiór felietonów blogowych, zamieszczanych w portalach: wirtualnemedia.pl i salon24.pl.; פולין דווקא (Właśnie Polska)- reportażowa opowieść o Polsce z rozmowami o kulturze - Jedijot Sfarim, Tel Awiw 2009; WARSZAWSKI BEDUIN (Aspra-Jr, W-wa 2012)- biografia Romana Kesslera. @ ZDZICHU: WITH A LITTLE HELP OF HUMAN SHIELDS. Spiro Agnew: The bastards changed the rules and didn’t tell me. I LOVE THE SMELL OF NAPALM IN THE MORNING (Apokalipsa teraz). "Trzeba, żeby pokój, w którym się siedzi, miał coś z kawiarenki" (Proust). MacArthur: Old soldiers never die; they just fade away. Colombo: Just give me the facts. "Fuck the Cola, Fuck the Pizza, all we need is Slivovica". Viola Wein: Lokomotywa na Dworcu Gdańskim nie miała nic wspólnego z wierszem Juliana Tuwima. FUCK IT! AND RELAX (John C. Parkin)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura