Świat 27 października 2010. funkcjonuje na zasadach, których nie przewidzieli nawet najbardziej sprawni umysłowo prorocy biblijni. Dlatego uwagę moją czujną zwróciła dziś pierwsza kolumna wielonakładowego dziennika izraelskiego Maariw - z dwoma ostatnimi ocalonymi z Treblinki.
Nazywają się Szmuel Willenberg i Kalman Tajgman - mają po 87 lat i z Treblinki uciekli w czasie wielkiego buntu więźniów, w którym 800 z nich zginęło.W latach 1942-43 wymordowano tam 870 tys. ludzi - to największe poza Auschwitz-Birkenau miejsce zagłady Żydów w Europie.
Fakt, że Willenberg i Tajgman są ostatnimi żyjącymi świadkami ludobójstwa w Treblince - potwierdzony został przez Jad Waszem i mówi sam za siebie. Willenberg (dziś rzeźbiarz) walczył potem w partyzantce i w Powstaniu Warszawskim; napisał książkę Bunt w Treblince wydaną też w Polsce.
Rzeźby Szmuela Willenberga, przedstawiające postacie z Treblinki - stoją w „najmniejszym muzeum Holokaustu na świecie” - w izraelskiej miejscowości Ariel na Zachodnim Brzegu. Opisałem to muzeum w zeszłym roku:http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/swiat/najmniejsze-na-swiecie-muzeum-holokaustu,38736,1
@
Z 70 km od Treblinki znajduje się Kock, a pod nim przydrożny kopiec z grobem Berka Joselewicza, pułkownika wojsk polskich, który w 1794 r. zorganizował Pułk Lekkokonny Starozakonny (pierwszą żydowską formację zbrojną od czasu upadku Masady, zdobytej przez Rzymian w 73 r.n.e.).
Po upadku Powstania Kościuszkowskiego płk. Joselewicz był w Legionach Polskich we Włoszech i potem z Napoleonem wrócił do Polski. Na głazie obok kopca usypanego w setną rocznicę jego śmierci wyryto napis: Nie szacherką, nie kwaterką, lecz się krwią dorobił sławy.