Nie chce mi się babrać w bełkocie Baumana nt. izraelskie w „Polityce”, bo nie ma tam kompletnie nic ciekawego. Pokonując nudności:) cytuję z pamięci … - „Mur wokół terenów okupowanych to próba prześcignięcia zleceniodawców muru wokół getta warszawskiego; Izrael wyzyskuje Holokaust jako glejt na własne bezecności”.
Rutynowe bzdety w tym stylu - używane przez lewacko-arabskich zadymiarzy przy byle okazji - nagłośnione zostały tym razem przez pismo, który starało się dotąd zachowywać pozory obiektywności w kontekście BW. Oczywiście, postkomuna wyłaziła z niego zawsze wszystkiemi porami, ale teraz buchnęła z grubej rury.
Tragikomiczne brednie Baumana - zwiastujące kres „pop-politycznej maskarady” - to także marketingowy „gimmick”, mający utrzymać „Politykę” na wierzchu (poza naskórkową przyjemnością, rzecz jasna). Porównania Izraelczyków z III Rzeszą stosowane są zawsze, gdy dolega kurza ślepota i brakuje innych argumentów.
Tego rodzaju „retoryka” nasili się zapewne w lewicowych mediach - nie tylko w Polsce - przed planowaną na ten miesiąc przez Palestyńczyków farsą z proklamowaniem państwa w ONZ. Co do Baumana, wyparował z Tel Awiwu w 1971 roku nie dlatego, że nie lubił Izraela, lecz dlatego, że Izraelczycy nie lubili jego.
@
Zabawnym odpryskiem tych numerów jest mieszkający w Warszawie Frister – określany w stopce „Polityki” jako „korespondent ... w Izraelu. Dziś w skrajnie lewicowej gazecie izraelskiej „Haarec” rekomenduje brednie Baumana „zamieszczone w ważnym tygodniku Polityka”.