Kadafi zlinczowany na oczach świata, a jego ciało przechowywane teraz lifestylowo w chłodni rzeźniczej - bezprecedensowo szokujący charakter tych przekazów można porównać chyba tylko z ujmującymi videokasetami al-Kaidy, ukazującymi „na żywca”, jak elegancko ścinani są „krzyżowcy”.
Zemsta rozkoszą VIPów - przestroga dla dr. Asada i Łukaszenki, prawdziwa twarz „arabskiej wiosny”... - najbardziej w sumie wściekają się Rosjanie, Chińczycy i Amnesty... Pamiętam, że Kadafi już na szczycie arabskim po tym, jak zadyndał Saddam, przepowiadał: „Jankesi rozwalą nas wszystkich”.
Teraz, kiedy pierwszy raz ujrzałem w sieci al-Dżazira zakrwawionego pułkownika szlachtowanego przez tłum wyjący „Allah akbar!” - i potem ten jego złoty pistolecik - odsunąłem machinalnie wzrok od ekranu. Pomyślałem to co wszyscy: cholerna dzicz, choć bańdziorowi należało się od dawna.
Zaraz potem pomyślałem sobie jednak, że różnym bladolicym dżentelmenom mogło zależeć na uniknięciu procesu, na którym Kadafi zacząłby śpiewać... Dziś NYT pisze, że pułkownik zdeponował ponad 30 mld USD w Stanach i drugie tyle w Europie - dużą część tego w gotówce w różnych sejfikach.
Mogło więc komuś zależeć na tym, żeby zamknąć mu twarz?