Paradoks polega na tym, że w Egipcie postępowe chłoptysie z fejsem i Twitterem doprowadzili do pierwszych wyborów demokratycznych, które wyniosą do władzy wsteczne „Bractwo Muzułmańskie”. Dla reszty świata postęp techniczny powodujący regres intelektualny jest oczywiście źródłem optymizmu.
Uwolnione z okowów Mubaraka „Bractwo Muzułmańskie” jawi się niczym jutrzenka liberalizmu - np. na tle jeszcze bardziej fanatycznych islamistów tzw. salafitów. Drugi paradoks polega na tym, że w obawie oprzed salafitami reszta świata cieszyć się bedzie z sukcesów „Bractwa Muzułmańskiego”.
Paradoks nr 3 polega na tym, że reszta świata wraz z masami arabskimi pokładać będzie nadzieje w Allahu... W 350-milionowym obszarze arabskim rewolucja technologiczna doprowadzi do tego, że po raz pierwszy świeckie dyktatury nacjonalistyczne zastąpione zostaną przez ich islamskie odpowiedniki.
Tendencje te widać już teraz wyraźnie na przykładzie północnej Afryki, gdzie tzw. umiarkowani islamiści przejmują triumfalnie władzę w Tunezji i w Maroku - oczywiście w wyniku procesów demokratycznych. Podobnie może się stać w Libii, co nie jest do końca pewne, bo salafici nazywają się tam al-Kaida.
@
Z OSTATNIEJ CHWILI: Izraelskie portale podały wieczorem o serii potężnych eksplozji w Isfahanie w jednym z ośodków związanych z irańskim programem jądrowym. Lokalny gubernator powiedział agencji Fars, cże nic mu o tym nie wiadomo, cale może akurat zajęty był czymś innym.