Nie widzę sensu zajmowania się Baumanem, którego mam za kompletnie skretyniałego renegata żydowskiego, umoczonego dawniej po szyję w staliniźmie. Nie widzę najmniejszego sensu w rozmydlaniu znamion jego zidiocenia, które - jak czytam w lirycznym tekście FŻP - jest „mentalne”.
Chodzi właśnie o to, że nie jest to żadne „mentalne zidiocenie”, tylko przykład regresu umysłowego - determinującego akcje na podobnym poziomie...Wg mnie antybaumanowska zadyma skinów nad Odrą nie była nietaktem..., lecz pasowała nieźle do okoliczności. Pasowała bezwiednie:).
Kiedyś zjechałem z lekka tego faceta tutaj*, za to, że ugniecionym śladem tzw. radykalnej lewicy i propagandy arabskiej - zrównuje Izraelczyków z hitlerowcami. Są to oczywiście agitacyjne kalki wycyckane bezpośrednio po komuchach, którzy swoje numery czerpali ze skarbnicy goebbelsowskiej.
Jeśli spojrzeć na zadymę z Baumanem historiozoficznie:), można by uznać ją za parodię mechanizmów z...„Festung Breslau”... - jako odreagowaniem na bolszewizm w Eurazji. Oczywiście z zachowaniem wszelkich proporcji i bez demonizowania skinów, co nie sekowaliby Baumana, gdyby był Mongołem.
*http://prawdalezynawierzchu.salon24.pl/338436,belkot-baumana